Hej
Jestem ciekaw czy w waszych miejscowościach odpowiednie służby walczą z nadmiernym hałasem z układów wydechowych?
Czy jest na to gotowy sposób?
Czy najlepszym sposobem będzie zastosowanie foto-mikrofonów [angielski]?
Pomijam już fakt, że zwykłych fotoradarów w miastach jest jak na lekarstwo.
Zdjęcie via Wikipedia Commons
W Polsce jest przyzwolenie na bezkarność samochodziarzy.
Nie mam pojęcia. Policja ma to gdzieś, zostaje przemoc.
A tak na poważnie, rozważałem zamówienie wlepek “zapraszam na przegląd techniczny” i walić na środek przedniej szyby bo ostatnio są tak bezczelni, że potrafią kręcić obroty stojąc na skrzyżowaniu. Jeśli zadzwonią na policję, to jest większa szansa na reakcję.
Popieram walkę z tym rakiem, podobnie jak popieram fotoradary. Fotomikrofony są – o ile dobrze pamiętam – używane m.in. w Holandii.
Nie, nie wydaje mi się, żeby to interesowało jakiekolwiek służby w Polsce. ITD/policja nie ogarnia nawet dymiących na czarno samochodów.
Co do metod, to kojarzę niektóre drogi w Niemczech z zakazem jazdy dla motocykli w weekendy i święta, bo mieszkańcy już mieli dość ciągłego jazgotu. wada jest taka, że obrywa się ludziom, co mają fabryczny wydech, no i nie obejmuje głośnych samochodów.
Bardzo ciekawy problem. Może mało praktycznie, podzielam frustrację (jak przejeżdża ricer, to ostentacyjnie zatykam uszy tak samo mocno, jak kiedy jedzie p*licja “na bombach” o 23:00), lecz dwutorowo, organicznie, u podstaw:
- skutki – promocja silników niespalinowych, elektromobilności (tylko nadal można “skopcić laka” albo podłączyć suba 0,5 kW),
- przyczyny – zrównoważenie emocjonalne, tj. eliminacja kompleksów u ludzi, które ci musieliby sobie kompensować tak okazywaną terytorialnością. To zadanie bez porównania trudniejsze i nie da owoców szybko.