Schronienie od zarania dziejów jest ludzką potrzebą, które poszczególne formy społeczeństwa na przestrzeni historii zaspokajały w różny sposób – od chat z drewna po kamienice i dalej, gdzie podąża człowiek tam pojawią się budynki tak potrzebne do ochrony człowieka przed siłami przyrody. Po drugiej wojnie światowej, wraz z nadejściem PRL-u został wprowadzony system stawiający na zapewnienie każdej rodzinie i osobie dachu nad głową.

Pierwsze budynki mieszkalne z tamtych lat były raczej niskie i budowane głównie z cegły. Od początku lat 60’ XX w., nowa technika i materiały pozwoliły na stawianie wyższych budynków. Masa nowych osiedli, które były budowane wręcz fabrycznie, zapewniały stabilność i pewność dachu nad głową, pewność której tak bardzo nam dziś brakuje. Urbanistyczne bolączki patodeweloperki to: zbyt gęsta, chaotyczna zabudowa, ciasnota, brak zieleni, odległości i wysokości budynków uniemożliwiające odpowiednie doświetlenie mieszkań. Urbanistyka i budownictwo mieszkaniowe PRL-u, choć jest z nami od dekad (a po części powstawało w ramach powojennej odbudowy), wciąż cieszy się społecznym uznaniem – a jego zalety są tym bardziej widoczne w zestawieniu z współczesnymi osiedlami deweloperskimi. Zwłaszcza mieszkania epoki wielkiej płyty budzą coraz więcej pola do dyskusji w naszym społeczeństwie.

Niewątpliwie, zaletami osiedli doby wielkiej płyty (zwłaszcza w porównaniu z wszechobecną w III RP patodeweloperką), są: ⦁ Osiedla były skrupulatnie planowane w skali miasta. Nie były wyspami oderwanymi od całości tkanki miejskiej – wręcz przeciwnie, wpisywały się z nią w myśl zasad urbanistyki. W III RP, znaczna większość inwestycji jest zupełnie nieprzemyślana. Brak planów zagospodarowania przestrzennego, lub ich naginanie dla zysku dewelopera, a także fakt, iż deweloper kupuje pojedyncze działki, sprawiają, że deweloperzy projektują osiedla w oderwaniu od całości miasta, a ich kształt i funkcjonalność jest ograniczana przez granice własnościowe. ⦁ Dbano o zachowanie odpowiednich proporcji między wysokościami budynków, a odległościami między nimi, co zapewniało odpowiednie doświetlenie mieszkań. Na dzisiejszych osiedlach deweloperskich, zabudowuje się maksymalną dostępną pod zabudowę przestrzeń, a budynki stawia się jak najwyższe – wszystko w celu maksymalizacji zysku, uzyskania jak największej ilości powierzchni sprzedażowej. Normy prawne, zapewniające minimum 3 godzin nasłonecznienia w dniach równonocy (21 marca i 21 września), są albo spełniane minimalnie, albo wręcz naginane – dla zysku dewelopera. ⦁ Przestrzeń między budynkami była bogata w zieleń, która nie tylko działa pozytywnie na samopoczucie mieszkańców, ale również gwarantuje ochronę przed upałem, regulację ciepła, regulację wilgotności, zatrzymuje pyły znajdujące się w powietrzu, chroni przed wiatrem, usuwa dwutlenek węgla i produkuje tlen, pochłania nieprzyjemne zapachy, chroni przed hałasem. Dziś, na zieleń zostawia się jedynie niezbędne minimum wymagane przez prawo, które można swobodnie naginać. Zieleń nie przynosi zysku deweloperowi, wymaga też środków na jej utrzymanie w dobrym stanie – co nie sprzyja zyskom deweloperów. Dodatkowo, zieleń sadzona na dachach parkingów podziemnych (często maksymalnie wypełniających granice działki pod ziemią) nie jest tak trwała, jak zieleń na gruncie rodzimym, często uniemożliwia sadzenie wyższej roślinności, która jest konieczna z uwagi na ochronę przed wiatrem, upałem itd. ⦁ Osiedla projektowano jako jak najbardziej samowystarczalne – zapewniona była bliskość sklepów, punktów usługowych, szkół, placów zabaw, placówek ochrony zdrowia. Zazwyczaj osiedla deweloperskie nie posiadają tego typu usług – no bo dlaczego kilku deweloperów, budujących swoje osiedla obok siebie, mieli koordynować się między sobą i uzgadniać budowę np. szkoły? ⦁ W ramach gospodarki PRL-u, projektanci bardziej zwracali uwagę na wygodę mieszkańców, niż na rentowność danego projektu w mikroskali. ⦁ Zaletą prefabrykacji w architekturze – w postaci systemu wielkopłytowego z lat 60-80 (ze szczególnym uwzględnieniem dekady Gierka lat 70) – jest szybsza budowa, a więc szybsze tempo dostarczania nowych mieszkań do użytku. Budynki, składające się z gotowych ścian, stropów, biegów schodów czy szybów windowych (powstałych w fabryce) mogły powstawać w stosunkowo krótkim czasie (gdyż były dosłownie „składane” na placu budowy). „Wielka Płyta zdobyła wielką popularność w Polsce w połowie lat sześćdziesiątych. Szczyt budownictwa mieszkaniowego w tej technologii przypada na lata 1972-1979. Zbiega się to również w czasie z rekordową ilością mieszkań oddanych do użytku w naszym kraju. W 1978 roku wybudowano, według rocznika statystycznego, 280 tysięcy mieszkań, w 1979 zaledwie kilka tysięcy mieszkań mniej. To rekordy, które nie zostały pobite do dziś.” ⦁ Mieszkania w blokach z wielkiej płyty są tańsze od tych budowanych współcześnie. ⦁ Wielka płyta okazała się systemem bardzo żywotnym – choć wyjściowo miała służyć jedynie przez 40 lat, bloki wielkopłytowe są wciąż dalekie od śmierci technicznej, część z nich stoi już 70 lat, zanosi się że będą służyć nam jeszcze długie dekady. Choć niekiedy wątpiono w ich żywotność, eksperci – chociażby Instytut Techniki Budowlanej – są zdania, że prawidłowo konserwowana wielka płyta może służyć mieszkańcom Polski jeszcze przez wiele wiele lat. Zgodnie z prawem, każdy budynek mieszkalny musi być poddawany regularnym przeglądom technicznym, tak też się dzieje w przypadku PRLowskich bloków. ⦁ Balkony, które wcześniej uchodziły za luksus, stały się powszechnie dostępnym dodatkiem do mieszkania. ⦁ Przestrzenie wokół bloków mieszkalnych były przestrzenią publiczną, o którą dbali mieszkańcy bloku – rozwiązanie to sprzyjało integracji społecznej. Zaletę tego rozwiązania widać zwłaszcza dziś, kiedy szczelnie grodzone osiedla nie tylko powodują alienację, ale także utrudniają komunikację. ⦁ Osiedla tworzyły mikro dystrykty. Tworzono podział osiedla na stronę ‘wewnętrzną’ i ‘zewnętrzną’. Mieszkańcy, podczas spaceru czy odpoczynku w licznych przestrzeniach zielonych, byli chronieni przed hałasem ze strony ulic jezdnych. ⦁ Materiały konstrukcyjne – niezależnie czy beton, czy cegła – były bardzo dobrej jakości, czego dowodem jest fakt, że budynki budowane w PRL-u stoją po dziś dzień. ⦁ Prąd, woda, i inne media, kosztowały grosze. ⦁ Mieszkania budowane w ramach planowania centralnego kosztowały bardzo niewiele w porównaniu z obecnymi czasami. Mój dziadek, w 1977 roku, za mieszkanie 3 pokojowe z 2-ma łazienkami, kuchnią i schowkiem, zapłacił (przekładając na dzisiejsze pieniądze) 40 tyś złotych, co równało się jego rocznemu wynagrodzeniu, suma spłacana była w przód przez 10 lat. Dziś, kredyt bierze się właściwie na życie, oddając się w ten sposób w niewolę i wyzysk ze strony banku. Wszystko w imię zapewnienia sobie dachu nad głową, co powinno być prawem każdego człowieka – nieważne jak bardzo burżuazyjna, liberalna propaganda stara się, byśmy o tym zapomnieli. ⦁ W czasach PRL, czynsz dla państwa wynosił 4% wynagrodzenia. Dziś, średnia cena wynajmu m2 w Warszawie, według danych z końca listopada 2023, to ok. 66zł 10gr. Pensja minimalna w tamtym czasie wynosiła 3600 zł brutto (2783zł 86gr). Oznacza to, że przeciętnie, za pokój o pow. 12m2 zapłacić należało 793zł 20gr (28,5% wynagrodzenia netto), a za 25m2 kawalerkę – 1652zł 50gr (59% wynagrodzenia netto).

Zarzutami, jakie padają wobec budynków mieszkalnych epoki PRLu, są: ⦁ Wcześnie zabudowania (1950’-1965) były budowane niedaleko miejsc pracy. Choć brzmi to doskonale z perspektywy oszczędności czasu, to bliskość np. zakładów przemysłowych do miejsca zamieszkania zdecydowanie nie jest czymś pożądanym. ⦁ Nowoczesne osiedla gwarantują wyższy standard techniczny i nowoczesne udogodnienia – nie jest to zaleta osiedli deweloperskich sensu stricto, a wynik tego, że powstały one dziś, a nie kilkadziesiąt lat temu. W jaki sposób projektanci osiedli PRL-owskich mieli wykorzystać materiały budowlane dostępne dopiero w latach 10’ XXI wieku? Oczywistym jest, że inaczej będzie wyglądać osiedle wybudowane kilkadziesiąt lat temu w porównaniu z osiedlem ukończonym rok temu. Warto wspomnieć, że osiedla PRL-owskie, podlegały remontom i modernizacjom, które częściowo niwelują ten zarzut. ⦁ Mieszkania we współczesnym budownictwie posiadają lepszą akustykę – dzisiejsze normy akustyczne ujęte w warunkach technicznych i normach są otwarte na interpretacje i bardzo minimalne, spełniane również na minimum przez deweloperów (wyższa izolacyjność akustyczna = wyższe koszta). Ściany żelbetowe rozdzielające poszczególne mieszkania w blokach z wielkiej płyty często nie odbiegają akustycznie od dzisiejszych rozwiązań. ⦁ Prefabrykaty w systemie wielkiej płyty nie zawsze były idealne, przez co przy budowie kumulowały się błędy wykonania poszczególnych elementów, w postaci ścian odbiegających od pionu czy nieszczelnych okien. ⦁ Powtarzalność rozwiązań w ramach „wielkiej płyty”, budynki były konstruowane według kilkunastu zamkniętych, powtarzalnych systemów, co skutkowało skończoną ilością modeli danych bloków – choć dla niektórych, ten zarzut jest istotny, to w 1973 roku wprowadzono system otwarty W-70, który pozwalał na większą swobodę w łączeniu poszczególnych części budynku, wedle wizji architektów i urbanistów. ⦁ Stawiano przede wszystkim na szybkie tempo i odpowiednio dużą ilość budowanych nowych mieszkań, przez co oszczędzano na zdobieniach i estetyce – zarzut ten można również wysnuć wobec nowoczesnego budownictwa, w którym na zdobieniach oszczędzają deweloperzy w imię niższych kosztów budowy i wyższego zysku. W przypadku bloków PRLowskich nazywa się to monotonią i brzydotą, w przypadku nowoczesnego budownictwa – minimalizmem i estetyczną oszczędnością formy. ⦁ Bloki z wielkiej płyty wymagały docieplenia styropianem – był to brak możliwy do nadrobienia i nadrobiony poprzez właśnie docieplenia. Nowoczesne bloki również z okresu na okres muszą być budowane coraz bardziej zaizolowane termicznie, co wynika z polepszania norm budowlanych i okresowym aktualizacjom warunków technicznych. ⦁ Standaryzowane układy mieszkań – tutaj krytyce głównie poddawane jest oddzielenie WC od łazienki, czy zamknięte kuchnie. Zdania w tych kwestiach są podzielone i zależą od osobistych preferencji – a rozwiązania te, nawet wśród architektów, mają swoich zwolenników i przeciwników, co sprawia, że np. zamknięte kuchnie można znaleźć również w nowoczesnym budownictwie. ⦁ Wielkie blokowiska i wysokie budownictwo skutkowało ogromną liczbą mieszkańców (rzędu nawet kilku tysięcy) co powodowało poczucie odosobnienia i alienacji, było źródłem patologii itd. – zarzut ten można wysunąć tak samo do nowoczesnych osiedli deweloperskich. Przykładem jest Osiedle Wilno w Warszawie, planowane na kilkanaście tysięcy osób, w 2018 roku szacowane na 5000 zamieszkałych osób Poczucie odosobnienia i alienacji na PRL-owskich blokowiskach? Wydaje się, że społeczne odczucia są dość odwrotne, na co wskazuje m.in. Tygodnik Przegląd „Osiedla PRL często mają swoje specyficzne atmosfery, związane z ich historią i charakterem. Może to być atrakcyjne dla osób, które cenią wspólnotowość i bliskość sąsiadów.” ⦁ Mały metraż i nieustawne pomieszczenia – trudno jest uznać ten zarzut za zasadny w dobie patodeweloperki IIIRP i właściwym jej mikrokawalerkom. Jak podają popularne blogi z branży nieruchomości „[…] w nowym budownictwie trudno znaleźć mieszkanie o powierzchni ok. 47m2, w którym mieszczą się 3 pokoje i jasna oddzielna kuchnia. W blokach z wielkiej płyty jest też sporo kawalerek o metrażu ok. 20m2, a zatem znacznie większym niż aktualnie budowane mikrokawalerki.” „[…] Jeśli porówna się peerlowskie mieszkanie ze współczesną deweloperką, to często się okaże, iż atutem starej nieruchomości są duże powierzchnie mieszkalne. Być może co jeszcze ważniejsze – układy mieszkań zazwyczaj są optymalne i dzięki temu na danej przestrzeni mamy sporo pomieszczeń.” ⦁ Brak windy w blokach do 5 kondygnacji – brak wynikał z braku tego wymogu w okresie PRL-u. Dzisiejsze mieszkania komunalne w blokach projektowanych w technologii prefabrykacji byłyby oczywiście tego braku pozbawione. Ten sam brak posiadają również kamienice budowane przed epoką PRL-u – w ich przypadku ten argument nie jest tak głośno podnoszony.

Często krytyka wobec budownictwa mieszkaniowego PRL-u, skupia się na stwierdzeniach, że to po prostu brudne, stare bloki. Autorzy takiej krytyki bardzo często zapominają, że brud i zniszczenie nie są naturą samego budownictwa, czy idei jaka za nim stoi, a samego czasu i konserwacji budynków. Najwyższym celem gospodarki socjalistycznej jest maksymalne zapewnienie potrzeb stale rosnących potrzeb całego społeczeństwa przy wykorzystaniu najnowszej dostępnej techniki. Z tego względu oczywistym jest, że jako organizacja socjalistyczna, uważamy budownictwo tanich mieszkań komunalnych za najlepsze rozwiązanie w dziedzinie polityki mieszkaniowej. Budownictwo PRL-u stanowi nie tylko cenną pozostałość materialną po tym okresie – w Polsce około 4 miliony mieszkań mieści się w budynkach z wielkiej płyty, a według danych zamieszkuje je od 10 do 12 milionów Polaków (ok. 26,5% – 31,8% populacji Polski z 2023 roku). Stanowi również cenną lekcję państwowego budownictwa mieszkaniowego, z której możemy wyciągnąć wiele pozytywów, a na której błędach powinniśmy się również uczyć myśląc o przyszłych rozwiązaniach takiej polityki. Oczywiście, w dzisiejszych czasach również buduje się mieszkania w Polsce. Są to jednak mieszkania budowane przez deweloperów dla kapitalistów – jako towar do spekulacji (by nabyć mieszkanie, a następnie sprzedać na rynku z zyskiem gdy ceny wzrosną) lub z przeznaczeniem pod wynajem klasie pracującej (zwłaszcza jej młodszej części, której nie stać na własne mieszkanie, a więc jest skazana na wynajem od prywatnych właścicieli). Dla pracującej większości społeczeństwa, kupno mieszkania za oszczędności jest czymś zupełnie niemożliwym, a zdolność kredytowa coraz bardziej staje się „luksusem” dostępnych dla nielicznych. Luksus ten jest oczywiście wzięty w cudzysłów, gdyż oznacza 30-letnią niewolę kredytową w banku, podatną na wahania stóp procentowych (co pokazały zwłaszcza ubiegłe lata, i wzrosty rat kredytów przy okazji podwyżek stóp procentowych przez RPP). Takie są właśnie tragiczne efekty obecnego stanu rzeczy, gdy budownictwo mieszkaniowe stało się domeną sektora prywatnego. Coraz droższe mieszkania budowane przez deweloperów i rosnące ceny najmu, które umieszczają ludzi pracy w imadle – między rosnącymi cenami wynajmu, i wynagrodzeniami zupełnie do nich nieadekwatnymi (wynagrodzeniami które spadają, stoją w miejscu, lub rosną w tempie o wiele wolniejszym niż wzrost kosztów życia). Lepszym rozwiązaniem – nawet w ramach obecnego systemu kapitalistycznego – jest państwowe budownictwo tanich mieszkań komunalnych, które to rozwiązanie jest praktycznie nieobecne w polityce mieszkaniowej IIIRP . Jak czytamy w ulotce informacyjnej do protestu „0% szans na mieszkanie”: „W interesie banków i deweloperów, kolejne władze uparcie likwidują zasób tanich publicznych mieszkań. Aby ułatwić podwyżki opłat i spekulację na cenach, przez trzy dekady prywatyzacji i wyburzeń zlikwidowano w Polsce niemal 70 proc. miejskich mieszkań z niskim regulowanym czynszem (z prawie 2 milionów lokali w 1990 r. do zaledwie 620 tysięcy w 2022 r.). W tym okresie udział lokali komunalnych względem ogółu zasobu spadł czterokrotnie, do niecałych 4 proc. (2022). Suma 21,5 miliarda zł, które rząd planuje dać bankom w ramach programu Kredyt 0%, pozwoliłaby na wybudowanie 4.5 miliona metrów kwadratowych miejskich mieszkań o czynszu nawet 5-krotnie niższym niż u prywatnych właścicieli.” Oczywiście, jest to rozwiązanie stanowiące jedynie poprawę w ramach kapitalizmu. Zamiana oligopolistycznego sektora bankowo-deweloperskiego na państwowych kapitalistów nie będzie stanowiła zupełnego rozwiązania problemu mieszkaniowego klasy pracującej w Polsce. Państwo kapitalistyczne stanowi machinę (składającą się z aparatu administracyjnego, sądowego, wojskowo-policyjnego) ucisku klasy rządzącej (kapitalistów) nad pozostałymi klasami naszego społeczeństwa, a przede wszystkim – klasą pracującą. Państwowe spółki – również te odpowiedzialne za realizację państwowej, kapitalistycznej polityki mieszkaniowej – wciąż będą działały w ramach systemu kapitalistycznego, a więc będą dążyły do maksymalizacji zysków kosztem całej klasy pracującej. Mogliśmy się o tym przekonać przy okazji spekulacji cenami paliw przez Orlen, a także dzięki samej postaci jego prezesa Obajtka. Mimo tego wszystkiego, walka o tanie komunalne budownictwo mieszkaniowe musi być jednym z obecnych priorytetów polskiej klasy pracującej – zwłaszcza jej młodego pokolenia. Tak jak w ramach kapitalizmu żądamy wyższych płac, tak samo musimy żądać tanich mieszkań, mając na uwadze, że system kapitalistyczny jest systemem wyzysku – nas – pracowników, systemem budowanym i utrzymywanym na naszej krzywdzie, systemem sprzecznym z naszymi interesami klasowymi.

Źródła: ⦁ https://www.bankier.pl/wiadomosc/Ceny-najmu-w-Warszawie-w-europejskiej-czolowce-Wykres-dnia-8654087.htmlhttps://www.pit.pl/aktualnosci/wzrost-wynagrodzenia-minimalnego-od-1-lipca-ile-na-reke-zyskaja-pracownicy-1008484https://rankomat.pl/nieruchomosci/bloki-z-wielkiej-plytyhttps://pl.wikipedia.org/wiki/Demografia_Polskihttps://regiodom.pl/osiedla-w-prlu-budowano-lepiej-niz-w-iii-rp-tak-uwaza-wiele-osob-bo-bylo-wiecej-przestrzeni-i-zieleni-co-sie-zmienilo/ar/c9-15762944https://www.morizon.pl/blog/architektura-i-urbanistyka-w-prl/https://www.morizon.pl/blog/bloki-z-wielkiej-plyty-czy-naprawde-sa-pozbawione-zalet/https://tur-nieruchomosci.pl/blog/osiedla-z-prl-czy-warto-na-nich-mieszkac/https://tur-nieruchomosci.pl/blog/bloki-z-wielkiej-plyty-czy-jest-sie-czego-bac/https://ecoportal.com.pl/znaczenie-zieleni-w-miescie/https://www.architekturaibiznes.pl/osiedle-wilno-czyli-miasteczko-wilanow-w-wersji-budzetowej,7263.htmlhttps://www.money.pl/gospodarka/ciasne-klitki-albo-osiedla-lanowe-takie-mieszkania-kupuja-polacy-ludzie-sa-zdesperowani-6982458909542017v.htmlhttps://www.money.pl/gospodarka/mieszkan-jest-za-malo-w-prl-byla-taka-dekada-gdy-budowano-wiecej-mieszkan-niz-teraz-6472195473888897v.htmlhttps://www.tygodnikprzeglad.pl/osiedla-prl-warto-nich-mieszkac-poradnik-posrednika/https://www.esp.pt/jakie-sa-zalety-osiedli-z-prl-u.htmlhttps://urban.one/blog/bloki-z-wielkiej-plyty-wady-i-zalety/https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/wielka-plyta-nie-taka-straszna,193,0,2400705.htmlhttps://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/nowe-budownictwo-nie-lepsze-od-wielkiej,208,0,2400720.htmlhttps://www.extradom.pl/porady/artykul-wielka-plyta-na-fali-czy-budownictwo-z-wielkiej-plyty-przezywa-renesans

    • Duży Szef [he/him]@lemmygrad.mlOPM
      link
      fedilink
      English
      arrow-up
      0
      ·
      5 months ago

      Przeczytaj ich deklaracje ideową, nie wyglądają jakkolwiek na socjaldemokratów. Dziwi jednak decyzja żeby używać trzech strzałek.

      • PolandIsAStateOfMind@lemmygrad.ml
        link
        fedilink
        English
        arrow-up
        0
        ·
        edit-2
        5 months ago

        Wyglądają na demokratycznych socjalistów z całym tym bagażem. Z jednej strony nie zauważyłem żadnego ujadania na realnie istniejący socjalizm w przeszłości czy obecnie, czego jeszcze nie widziałem w otoczeniu 3strzałowym które z reguły obraca się właśnie wokół tego. Ale z drugiej masa naiwności, brak konkretów i niejasne stanowisko wobec spraw międzynarodowych jak zwykle u lewicowych socjaldemokratów, jakbym widział Unię Pracy albo PPS. Ich “antyimperializm” też się kompletnie posypał po przeczytaniu stanowiska wobec wojny na Ukrainie. Chociaż dla uczciwości trzeba przyznać że brak rewolucyjności oraz antyimperializmu w deklaracjach może być spowodowany niechęcią do bycia nękanym przez policję.

        Ale co by nie mówić, niepotępianie w czambuł a wręcz chwalenie PRL zdecydowanie wskazuje na postawę na lewo od jakiejkolwiek mainstreamowej lewicy.